Dec 31, 2015

 Dzień Sylwestrowy.
    Pożegnanie starego i powitania nowego roku w dzisiejszym świecie ma niezwykle dużo kolorytu. Osobliwe formy zabaw i kultywowanie dawnych tradycji. Współczesne zwyczaje obchodzenia Nowego Roku sięgają XIX i XX wieku. W Polsce określenie „Nowy Rok” narodziło się pod koniec XVIII wieku.

    Noc Sylwestrowa zagościła w polskich bogatych domach mieszczańskich dopiero w XIX wieku. Organizowano przyjęcia w gronie rodzinnym i znajomych w formie spokojnych spotkań połączonych z wróżbą. Wspominano mienione dni i lata. Dopiero XX wiek otworzył drzwi do hucznych zabaw.

    Dzisiaj Nowy Rok jest kojarzony z szampanem, fajerwerkami, wystrzałowymi zabawami. Zawsze tak było?

    Cofnijmy się tysiące lat wstecz. Nowy rok nie zawsze był ściśle związany z datą 31 grudnia kalendarza gregoriańskiego.
Nowy Rok świętowano już w czasach starożytnych. Zupełnie inna forma święta. Nie znano wtedy szampana, prądu elektrycznego, żarówki, telewizji, muzyki balowej, dyskotekowej. Ten dzień był ściśle związany z odgłosem natury. Dobrodziejstwem matki ziemi. Dominował cykle pór roku, gwiazd, słońca i księżyca.

• Juliusz Cezar w roku 46 p.n.e. ustalił datę rozpoczęcia kolejnego roku na 1 stycznia.

• W poprzednich latach starożytni Rzymianie obchodzili nowy rok 1 marca. Świętowano dłużej niż jedną noc.

• W starożytnym Egipcie obchodzono pod koniec września, kiedy wylewał Nil, a właściwie opadała fala pozostawiając żyzną glebę. Niesamowite święta. Trwały cały miesiąc.

• Celtycki „Nowy Rok” nazywano samhain, koniec lata (zakończenie żniw). Obchody trwały dziewięć dni.

• Babilończycy „Nowy Czas” wiązali z przebudzeniem matki natury. Wiosna, pora deszczowa. Obchody trwały 10 dni..

• W tradycji chrześcijańskiej święto Nowego Roku, jest ściśle związane z datą śmierci papieża Sylwestra I (31 grudnia 335 r). 664 lat ludzkość Europy czekała na pierwsze obchodu „Nowej Ery”. Bardzo trudny moment. Trwożliwe chwile. W niczym nie przypominają dzisiejszej radości nadchodzącego dnia i nocy. 999 rok wkracza w nowe tysiąclecie z przepowiednią Sybilli. Ma nastąpić koniec świata. Proroctwo głosiło opowieść o przebudzeniu się zakutego w łańcuchy smoka o imieniu Lewiatan. Spoczywał pod wzgórzem laterańskim w Rzymie. Ujarzmiony w poprzednich wiekach przez papieża Sylwestra I. Oczekiwano z wielką trwogą zbliżającej się zagłady. Uważano wówczas, że smoka uwolni ówczesny papież Sylwester II. Okrutna SYLWESTROWA chwila. Wybiła północ, dzwony przestały bić. Zaległa cisza. Czekano na sekundę apokalipsy. Cisza i trwoga. Ulice puste. Ciemność. Dzisiaj wiemy i podchodzimy do tej minuty z uśmiechem. Jednak ten czas 24 godziny był przepojony strachem całej Europy. Zgroza i oczekiwanie, odgłos minut przerażonej świadomości. Żyję, żyjemy, ogień piekielny nie pali. Taki moment musiały być niesamowitym przeżyciem. Przerażeniem. Radością. Cudem i modlitwą dziękczynną. Cała chrześcijańska Europa wyległa na ulice. Śpiewała, tańczyła i rozpoczynała nowe tysiąclecie. 1 stycznia 1000 roku, nowy czas. Papież Sylwester II daje wiernym błogosławieństwo „urbi et orbi” („miastu i światu”).

    Zostawmy odległe, smutne czasy. Wyruszmy w świat dziwnych, osobliwych zabaw sylwestrowych na całym świecie. Dzisiaj podróżując po kontynentach w Dzień Sylwestrowy spotykamy przeurocze zwyczaje. Bajeczne, kolorowe, pełne radości i humoru.

• Do dzisiaj w Danii zeskakuje się z krzesła o północy.
• Kraj duński i talerze. Trzeba stłuc jak największą ilość o północy. Każdy talerz to dobry przyjaciel. Dużo potłuczonej porcelany, mnogość znajomych.
• W Londynie, Nowy Rok witany jest dopiero po 13-tym uderzeniu zegara „Big Ben”.
• W Hiszpanii od 1909 roku w rytm uderzeń zegara zjadamy 12 winogron. Przy każdej winogronowej pyszności, należy pomyśleć jedno życzenie.
• W pewnych odległych krajach zamiast winogron zjada się soczewicę.
• Japończycy czekają na uderzenia dzwonów. 108 uderzeń. 108 dróg, podszeptów naszych szarych komórek.
• Wenezuela i kobiety ubrane na czerwono. Obowiązkowo czerwona bielizna. Ciekawa tradycja podpowiadająca kobietą sposób na znalezienie męża, w nadchodzącym roku.
• Ekwador, żółta bielizna akumuluje pozytywną energię. Żółty sylwester.
• Zostańmy jeszcze w Ekwadorze. Zaskoczą nas spacerujące osoby z walizkami w nocy. Godzinie 24.00 SYLWESTER, 31 grudnia. Gdzie i jak? Na około własnych domów. Gwarancja odbycia podróży marzeń w nowym roku.
• Holendrzy palą ogniska z choinek na ulicy. Oczyszczenia starego i powitanie nowego ducha.
• Teraz odwiedźmy Grecję, festiwal ciast St. Basil. Do środka wkłada się srebro lub złoto i do piekarnika. Kto znajdzie monetę w swoim kawałku ciasta będzie szczęściarzem!!!! W sumie, złota prawdziwa sylwestrowa moneta.
• Północ Europy. Norwegia. Dziatwa chodziły po wszystkich domów w okolicy, śpiewając pieśni Nowo Roczne. Wymiana piosenka za cukierek. Druga forma zabawy to przebierańcy. "Nyttarsbukk". Ludzie dorośli i mali ubierają się fantazyjnie stroje. Odwiedzają znajomych w osobliwych przebraniach. Dodatek to trunek i pudding ryżowy z migdałami. Słodkość puddingu świadczy o dobrobycie nowego roku. Ważny jest również ukryty migdał.
• Argentyna. Tradycja jedzenia fasoli na Nowy Rok. Każde ugotowane ziarnko zapewnienia bezpieczeństwa w obecnej pracy, lub otworzy drzwi dla nowej lepszej pracy w nadchodzącym roku.
• W Brazylii wszyscy na biało. Taki przesąd. Biały strój w ostatnią noc roku zapewni szczęście.
• Odwiedźmy Holandię. Tam się jada dowolny smakołyk w kształcie pierścienia. Symbolizuje nadchodzącą pełnie szczęścia. Olle Bollen.
• Irlandzkie ciastka zwane bannocks przynoszą radość i spełnienie marzeń.
• W Indiach i Pakistanie, ryż obiecuje dobrobyt.
• W domach szwajcarskich króluje w sylwestrową noc dollops. Bitą śmietaną, symbolizujące nadchodzące bogactwo roku. Jest wszędzie.
• W Szkocji, węgiel i srebra są darem wymiennym na szczęście. Fortunę odmierza się stopami do progu.
• Polska z dawnych czasów. Polowania, strzelanie z batów i uczty. Ziemiańska tradycja. Biały śnieg i sanna.
• Zapomniany staropolski zwyczaj aptekarzy. 31 grudnia obdarowywali swoich znajomych prezentami w formie paczek. Co zawierały? Najczęściej wodą kolońską.
• XIX w. rozpowszechnił się na ziemiach polskich zwyczaj wypisywania życzeń na specjalnych biletach, które wręczano bliskim. Dzisiaj wysyłamy sms, emaile i zapomniane pocztówki.

    Wróżba sylwestrowa. Zapomniane przesądy, zwyczaj. Zostały odsunięte na margines szalonego dnia. Warto powróżyć, pomarzyć o dawnych zwyczajach? Zdecydowanie polecam, wpleciona w wir tańców mogą się stać wyśmienitym wibracyjnym odpoczynkiem. Podszeptem nowych dni.

• Pomyślność w nowym roku wróżą jasne gwiazdy oraz poranne słońce na bezchmurnym niebie.
• Udany Nowym Roku wróży sposób nakręcenia zegarów tuż po północy.
• Do dzisiaj króluje przesąd. Nie sprzątaj w ostatni dzień roku. Ta czynność pozbawia dom szczęście.
• O północy, należy szeroko otworzyć okna i drzwi. Zaprosić do środka Nowy Rok i życzliwe duszki. Złe i stare koszmary starego roku odlecą.
• Przed zakończeniem roku, uregulujmy wszelkie długi.
• W noc Sylwestrową należy nałożyć na siebie nową bieliznę z metkami. Nie zrywamy. Kolor?
• Szampan i bąbelki. Szampańska noworoczna wróżba. Duże, szybko przemieszczające, czeka nas rok przemian. Małe, delikatne równo poruszają się do góry, możemy liczyć na spokój i zdrowie. Łańcuszek bąbelków skrzyżowanych jest oznaką, należy dbać o zdrowie i nie być rozrzutnym w materii pieniędzy.
• Na Powiślu wróżono w sylwestrowy wieczór. Wkładały pod talerze kartki z narysowanymi symbolami, które później domownicy odkrywali. Interpretacja spontaniczna.
• Inny zwyczaj to topienie cyny i wylewanie do naczynia z zimną wodą. Atmosfera i odczytywanie wróżby podobnie jak w woskowej sztuce. Zwyczaj był praktykowany również na niemieckich ziemiach.
• Młode panny po wybiciu dwunastej, powinny nasłuchiwać rozmów. Pierwsze usłyszane męskie imię, to dźwięk męża.
• Podpowiedz dla samotników udających się na bal sylwestrowy. Chcesz mieć nadmiar adoratorów, mnogość znajomych nasyp do butów ziarnka maku i tańcz.

Świt NOWEGO ROKU jest okazją do przemyślenia własnego życia i początkiem nowej drogi.

    Życzenia, marzenia, wróżba noworoczna. Moja podpowiedz Ezoteryka Kosmy. Bardzo prosta i dostępna w wieczór SYLWESTROWY. Korzystamy dzisiaj z komputerów, komórek, smartfonów, ipadów. Narzędzie współczesnego świata. Dostęp do internetu jest nieograniczony. Wkomponujmy sieć elektroniki w magię chwili. W dzień sylwestrowy, po ciepłych noworocznych życzeniach otwórzmy przeglądarkę internetową i wpiszmy swoje marzenie. Kliknijmy i pod 12 pozycją odczytajmy odpowiedz, wróżbę.

                                              Marzenia się spełniają.


  Ostatnie słowa roku 2015 …………… . Życzenia.

    Składam wszystkim moc ezoterycznych uścisków.
    Wirowania w świetle balu błysków.
    Zabawy do samego rana.
    Bajecznego i pysznego szampana.
    Balonów, serpentyn i fajerwerków.
    Tanecznych zawirowań i amorków.
    A kiedy wybije dwunasta.
    Stuknijmy się kieliszkiem w toastach.        
    Życzenia sylwestrowe pełne przyjaźni.
    Spełniają się w noworocznej wyobraźni.
    Choć nie spotkam się Tobą w tę piękną noc.
    Składam, ja Ezoteryk Kosma życzeń moc.
    Spełnienia wszystkich myśli i marzeń.
    Bal noworoczny jest 2016 roku tatuażem.

          Szczęśliwego Nowego Roku Ezoteryk Kosma

Dec 18, 2015

18 grudnia 2015

Pierwszy krok. Świadomość.
Energia widzialnego światła
Dodaje barw naszemu istnieniu. Bez światła nie ma ludzkości. W głębinach mórz życie bije innym rytmem.  
Gdzie jest cudowniej?
Doceniamy życie wśród drzew, promieni słońca?
Energia
Cicha wibracja.
Jak poczuć ducha niewidzialnej energii. Dwie drogi prowadzą do celu. Pierwsza jest całkowitą bezgraniczną wiarą w istnienie osobliwej wibracji. Kanon bezapelacyjnego zaufania do siebie. Druga droga jest stopniowym poznawaniem innych uczuć. Praktyki medytacyjne, głęboki relaks i rozumne analizowanie odczuć.
Poszukujmy w tych zachowaniach pewnego niepowtarzalnego rytuału. Pierwszy krok do szerszego wymiaru.
Oddech
Nasze otoczenie jest harmonią zdarzeń i czynów.
Każdy oddech chwili nie powinien zawierać nerwowości, bezmyślnej szybkości. Pośpiech oddechu oddala nas od możliwość odnajdywania właściwego miejsca w świecie. Szkodliwy, krótki przerywany nie daje właściwej świadomości. Tlen życia.
Pokarm
Dla ciała.
Dla ducha.
Najbardziej realny cud natury. Niszczymy go na wszystkie sposoby. Zanieczyszczamy cywilizacją, a on podaje rękę dobrobytu. Nie żąda podziękowania.
Woda
Krystalizuje nas w rzeczywistości ziemskiej. Jesteśmy kroplą ludzkiej wody. Czystą, lub zabrudzoną. Widmo światła przenika nasze h2o tworząc osobiste widmo prawdy o nas.

Szukajmy odpowiednich miejsc. Ograniczmy naszą potrzebę psychiczną do dobrych czynów.
Zacznijmy odnajdywać w drodze życia 70 – 120 lat zadowolenie psychiczne. To nie prowadzi do niewiedzy. Daje większą świadomość potrzeby istnienia. Zadowolenie psychiczne równoważy wszystko.

Dec 17, 2015

17 grudnia 2015

Narodziny

Skąd przychodzimy?
Co przynosimy na ziemię.
Ile kroków musimy wykonać w życiu?
Gdzie odchodzimy?
Życie jest jak piękny krajobraz, pełen nieznanych świateł, energii, pokarmów dla duszy i ciała. W momencie narodzin jesteśmy niepozorną rośliną. Kiełkującą. Perzem, jabłonią, cytryną, pokrzywą, mandragorą.

Teraźniejszość, nowy dzień życia zależy od naszego ogrodnika i gatunku „rośliny”. Przyszłość jest drogą nieznaną, to cztery pory wędrowania. Ukształtowane na podobieństwo naszych czynów.
Przeszłość, zagadka tajemnicza. Czujemy i za razem nie rozumiemy. Schowana głęboko pod cielesną powłoką.

Pierwszy krok. Świadomość.

Dec 11, 2015

Dzisiaj bardzo nietypowe zapytanie, propozycja. Może będzie narodzinami całkowicie nowej historii. Czas teraźniejszy.

Wielokrotnie w moim życiu gościły dziwne, osobliwie wibracyjne miejsca. Energie bardzo poplątane w swojej mocy.
Kiedy podchodzimy bardzo rozumnie, spokojnie, zawsze odnajdziemy właściwy klucz do drzwi zagadkowego świata.
Rozpoczynamy przedziwny dialog z otoczeniem miejsca. Rozmowa i zrozumienie energii jest podstawowym czynnikiem wprowadzającym harmonię mieszkania, domu.

Zapytanie.
Poszukuję nawiedzonego domu, mieszkania, tajemniczych miejsc !!!!!!!
Dobra i zaburzona energia potrafi uczynić życie nieprzyjaznym. Koszmary senne, dziwne zjawiska nadnaturalne, niefortunne zdarzenia, pech.
Możemy z nimi walczyć?
Potrafimy usuwać z naszego otoczenia?
Tak. Wszystko jest siłą energii, którą można opanować, wyprowadzić z naszego domu, mieszkania.

Propozycja.
Przeprowadzę ekspertyzę, pomiary, neutralizacje niekorzystnych wibracji w formie bezpłatnej. Stawiam jeden warunek. Zapisane materiały video, z przebiegu badań zostaną opublikowane w Eti BioTv.
Czekam na zgłoszenia mistrz bioenergoterapii i radiesteta Ezoteryk Kosma.
Zapraszam osoby zainteresowane do kontaktu.
Telefon 730 53 54 56

Dec 9, 2015

Koniec opowieści.

Mój duch niedzielnego grzybiarza stał się wielki. Sąsiad dopada mnie i ……….. na końcu po chwili powiedział. Ty jak na grzyby chodzisz to byki wyrywasz. Gdzie takie grzyby rosną.
Skróćmy moją chełpliwość. Tego wieczoru była spora sąsiedzka ogrodowa impreza z bykiem. Nie wiem co sobie myślał, stał i uczestniczył. Sąsiedzcy dobrodzieje naznosili pokarmów dla byka, wody miał pod dostatkiem. Uroczysta wigilia. Jedno ale, wszyscy dzielili, ćwiartowali byka na porcje. Taka dola i realne życie. Przekora losu, w tamtych latach miałem pewne zbączenie. Byłem wegetarianinem. Przecież mnie byk nie potrzebny. Dokładnie nie ratowałem zwierzak dla własnej korzyści i postanowiłem sprawę doprowadzić do końca. Znaleźć właściciela. Wzbudziło to rozczarowanie, ale i rodzaj zaciekawienia. Sąsiedzkie wsparcie miałem. Niedziela dobiegła końca.

Poranne poniedziałkowe zorze wzeszły i z nastaniem dnia wybrałem się na miejski posterunek policji z pewnym zapytaniem. Posterunkowy w stopniu sierżanta mnie przyjął, ale nie potrafił sprostać mojemu pytaniu. Pod nosem kręcił mu się dziwny uśmiech, połączony z niedowierzaniem. Kiepska sprawa. Nie załamując rąk z posterunku policji pomaszerowałem na poniedziałkowy jarmark. Wzbudziłem nie lada sensacje. Chodzi miastowy po targu i pyta każdego gospodarza, chłopa. Zadaję dziwne pytania. Durne. Jarmarkowa zgaduj zgadula. Zginął panu jakieś zwierzę, znalazłem zagubione w lesie? Odpowiedzi standardowe. Pies, kot i śmiech. Koza, kura i hi,hi,hi,hi. Jeden z gospodarzy z odległej wioski strzelił byk. Nie opisywałem mojego znaleźnego byka. Miał charakterystyczne cechy i apaszkę na lewym rogu. Elegant. Facet opisał detale jego ubarwienia i dodał że na lewym rogu ma chusteczkę. Fenomen, taki bój w lesie, tratowanie drzew, a apaszka wisiała dalej. Opowiedział historie o policyjnej akcji, kradzieży byka z pastwiska i co było zaskoczeniem dla mnie zostałem nieufnie potraktowany. Czy ja przypadkiem nie współpracuję ze złodziejami. Jak chuderlak miastowy może byka przytargać do wanny.
Skracając koniec, właściciel przyjechał ciągnikiem z kilkoma workami ziemniaków, marchewki, pietruchy, kapusty, wyskokowym trunkiem i zabrał byka po paru głębszych z moimi sąsiadami. W ten dzień byłem kierowcą, ale bycza impreza trwała. Warzywa zostały równo podzielone pomiędzy sąsiadów i ogólna radość. Byk, co tu napisać. Niesamowita ufność do ludzi. Z oddali rozpoznał głos znajomego traktora. Wesoło zaczął mmmmuczeć. Nieprawdopodobne, ale prawdziwe. Pięćset % potęgi zaufania, wiary w człowieka, oddania. UFFFFFFFFFF………… dziwny, okrutny jest ten świat.
500 % czystego serca.

Dec 7, 2015

Wędrując do domu spotkałem znajomą prowadzącą uzdrowiskową dziatwę. Atrakcja co nie miara. Zostałem zasypany pytaniami z bezpiecznej odległości. Ja na asfalcie, z wtulonym bykiem, dziatwa ucieka z chodnika na trawnik. Śmiech, radość i zdania………..pytania…..co ty , zwariowałeś, byka masz? Kupiłeś? Gdzie go trzymasz? Ale heca !!!!!!. Odpowiadałem, parkuję pod domem. Chodzimy na spacery do parku. Raz na jakiś czas zabieram go do lasu na grzyby. Ma dobry węch.
Opowieść grzybobycza dochodzi do mojego domu. Skręcam w dojście do budynku, za plecami słyszę głos sąsiada. Sąsiad grzybiarz, wypadł z domu naprzeciwko. Poleciało parę przeuroczo sympatycznie pieprznych słów, ja p......ę. Mój duch niedzielnego grzybiarza stał się wielki.
Byk spacerowy i Ezoteryk Kosma. Łąki, po bokach las. Super, ale jak przeprowadzić taką masę mięśni przez centrum uzdrowiska. Ulica, chodnik, samochody, turyści, dzieci. To bycza bomba.

Atrakcja niebywała, nie dla mnie. Maszerowałem i myślałem. Będzie spokojny. Czas płynął, płynął, a byk maszerował za mną skracając dystans. Przybliżał się spokojnie. Nie zerkałem do tyłu. Szedł jak duży doberman. Dopłynąłem z bykiem do pierwszej ulicy, domów. Cały czas zwijałem łańcuch czując bliskość tylnego wędrowcy. Asfalt, po bokach domy. Nagle koło plecaka na plecach poczułem róg, spokojnie, tylko spokojnie. Nie wykonuj raptownych ruchów. Nagle. Miłe zaskoczenie. Wsunął mi pysk pod pachę, wtulił się. Nozdrze wystawały z przodu. Magia zaufania. 400-500 kilo zwierzaka było ufne. Nie będę tutaj opowiadał reakcji ludzi. Kamer, telefonów komórkowych z kamerą wtedy nie było. Szkoda, na bank miałbym na YouTube sporo entuzjastów. Potwierdzenie mojej opowieści. Dawne czasy inny rytm życia.

Dec 6, 2015

Byk Spacerowy

Wyruszmy w dalsza opowieść. Szarpnąłem delikatnie łańcuchem, zwierzak ruszył jak pies za swoim panem. Szedł za mną oddalony 10 metrów. Maszerowaliśmy w kierunku polany z krowim towarzystwem. Miejsce mojego wybawienia i końca męki.

Po 30 minutach dowędrowaliśmy do faceta sknery. Zagadnąłem bardziej śmiało, jak dobroczyńca. Witam ponownie, przyprowadziłem panu byka. Pańskie byczysko, uciekł? Facet wybałuszył na mnie gały i znowu burknął pod nosem. Daj pan spokój to nie moje. Co Pan pier…….. . Oniemiałem. Facet zwalił mnie z nóg. Jeszcze chwila i doszło by do nerwowego zwarcia.
Zabrałem byka łańcuchowego i ruszyłem do domu. Dwie godziny marszu. Może…… po drodze coś wymyślę. Co ja mam z nim zrobić? W łazience postawie w wannie? Ostatecznie może stać na polu zaparkowany. Poszukam właściciela. Jak? Gdzie? Kiedy? Dlaczego mnie coś takiego spotyka? Kurczę, grzybów mi się zachciało o 9.00 rano. Co za pech. Pocieszeniem była myśl o byku stojącym na drzewie. Bidak był na skraju wyczerpania, chociaż biegać to on potrafi . Potraktował mnie ostro po j……. .
Byk spacerowy i Ezoteryk Kosma.
Łańcuch wytrzymał szarpnięcie. Skoczyłem jak strzała w stronę byka zwalniając łańcuch z drzewa. Zwierzak zaskoczony sytuacją stracił ułamek sekundy. Błyskawicznie pozbierał się na kopyta i ruszył w dudniący bieg. Teraz zyskałem 2 sekundy czasu. Za mało na rozplątanie żelaza z ręki. Męska decyzja, ty byczku biegnij w amoku, ja wybieram najgrubsze drzewa i rzucam cię o ziemię.
Ile razy dudniło, drzewa jęczały? Może 20, 30 uderzeń. Kolejne zakleszczenia na drzewie były spokojniejsze. Rodzaj osobliwej tresury. Dopowiem jedno. W ten sposób wytyczyłem tor kierunku wyjścia z lasu. Drogę w chaosie kierunku, ale do góry. On biegał ja hamowałem łańcuchem i dopełniałem grzybowy plecak.
Kiedy dotarliśmy do skraju lasu, wielkimi zakosami trzymałem w ręku luźny łańcuch, a byk stał 10 metrów oddalony. Spokojny i poddany. Mógł uciec. Stał i obserwował. Czas przejścia 200, 300 leśnych metrów, około dwóch godzin. Makabra.

Ktoś powie że bujda. Niestety mam świadków i byłem sławny w uzdrowiskowej miejscowości. Byczy grzybiarz......hi,hi,hi
Myślicie Państwo, koniec opowieści. Nie. Najwyżej połowa dopiero. Hi,HI,HI,HI.
Nowe 2, 3 sekundy. Za chwile zacznie mnie wlec do góry po kamieniach, drzewach, grzybach, borówkach. Koniec życia. Zagościła jedna myśl. Wstawaj i walcz. Zerwałem się na równe nogi i przeraźliwe szarpnięcie ręki. Łańcuch naprężony do bólu. Nogi zaczynają wirować w szybkim biegu, locie, każdym wymiarze. Rozbieganymi oczami szukam drogi za bykiem.

Drzewo wysokie, 5, 3, 2 metrowe. Odgłosy taranowania, łamania drewna. Szybkość zawrotna. AAAAAAAAAAAA poczułem gwiazdy na nieboskłonie i przeraźliwy ból pomiędzy nogami. Następne. To Tartar. AAAAAAAAAAA moje ………….. . On łamie drzewa ja na nie wpadam. Opis sytuacji jest przeraźliwy. W strachu i lęku że wpadnę na potężne drzewo, wykonuje bajeczny taniec głupca. Chwilami tracę równowagę. Las mnie nie lubi, uderza, bije, podkłada kłody, pniaki pod nogi. Bieg, lot resztkami sił. Korrida leśna. Kto kogo ściga? Gdzie jest płachta na byka?

Teraz ja jestem spętany naprężonym żelazem. Zaraz stracę równowagę i koniec wszystkiego. Ręka mi wyskoczy z ramienia. Nagle, nie wiem skąd dotarła do mnie najmądrzejsza myśl. Pochyl się, wybierz najgrubsze drzewo i w locie rozpędu przenieś ciało jak wahadło na naprężonym łańcuchu na drugą stronę toru biegu. On biegnie z jednej strony drzewa, ty z drugiej. Drzewo ma zakleszczyć, zerwać łańcuch. Ostatkiem sił poleciałem, pobiegłem na drugą stronę drzewa. Łańcuch zamarł na korze pnie. Jazgot. Potężny łomot. Nieprawdopodobne, jak z niesamowitej opowieści. Byk stracił równowagę. 30 metrów łańcucha było ratunkiem.

Dec 5, 2015

Oplącze całą rękę solidnie żelaznymi ogniwami. Zasupłam od góry do dołu na amen. Zwiększę siłę szarpnięcia.
Ktoś mi zada pytanie. Złączyłeś rękę z żelazem? Tak zespoliłem.
Szarpnąłem, nogi zatopiły się w ziemi, sylwetka zamarła w skośnej pozycji. Jęk i naprężenie ciała. Nagle tracę podparcie łańcucha. Czuję swobodę na ręce, ciało leci do tyłu na grzyby. Błyskawiczna myśl. Ratuj leśne dobro. Moje grzybowe zbiory. Ostatkiem siły wykonałem obrót na brzuch, upadłem.
Myślicie Państwo to finał. Nie dopiero początek, może połowa przynudzania. Dudnienie kopyt, chrzęst łańcucha, odgłos łamiących się drzew. Jakiś kataklizm zmierza w moją stronę. 2, 3 sekundy, korrida nabierze rumieńców. Pytanie???? Przeleci po mnie kopytami? Rozgniecie mi grzyby i plecy? Skuliłem się jak żółw.
Strach? Nie istniał, za mało czasu na przerażenie. 3 sekundy i po wszystkim 500 kilo przeleciało koło ucha, głowy, żeber. Amok swobody. Walenie kopyt.
Pozostał tylko odgłos strachu, dudnienie ziemi, dzwonienie łańcucha i Ja na końcu.
Godzina zero. Byk cały czas wisi na drzewie w bezruchu. Ani drgnie. Posłuszny jak baranek. Pełen ufności. Łańcuch zdjęty. Cisza i spokój. Oceniłem sytuacje. Krótkich kilka myśli, plan akcji. Powoli podszedłem do plecaka z grzybami, założyłem na plecy. Solidnie ściągnąłem. Koniec łańcucha trzymam w ręku. Cisza i bezruch. Byk wisi na dwóch nogach, jak rzeźba rodem z Tartaru. Przesunąłem się bardzo powoli z łańcuchem do góry. Bardzo lekko naprężyłem. Obraz osobliwy. Byk poniżej 20, 30 metrów. Pomiędzy nami małe i duże drzewa.
Dzieli nas odległość żelaznego połączenie i przestrzeń gęstego lasu. Byk wisi w bezruchu. Niedowierza w swobodę ciała.
W takich sytuacjach istnieje podwójna głupota. Dokładnie. Ja, niby myślący człowiek, 500 kilogramów masy mięśni poniżej, ostre zbocze. Trzymam łańcuch i mam szarpnąć, wypoziomować byka, oswobodzić z dziwnej pozycji. Jaka siła chudej postury napręży i udźwignie łańcuch? Zapadła męska decyzja.
Wiem, dziwny jest ten świat, zaskakuje zdarzeniami i zyskuje mnie kreacjami niewykonalnych pomysłów. Zdecydowałem, rozplączę zwierzaka i spróbuję wyszarpać go z dziwnej pozycji na drzewie. Kilka słów do byczego przyjaciela i zabrałem się za rozsupływanie łańcucha. Nieprawdopodobnie głupie, ale prawdziwe. Łańcuch chyba miał z 30 metrów, żelazny duże ogniwa. Solidny, można rzec byczy. Nie będę tutaj zmyślał, nie pamiętam, ale zwierzak był oplątany bardzo solidnie i co najlepsze koniec był złączony drutem. Dzisiaj to rozumiem, ale wtedy to jakaś paranoja. Kto specjalnie byka oplątała w takich zakamarkach lasu. Po co? Bestialstwo!!!!! Odplątywanie to opowieść pełna nerwowych myśli na kilka stron. Spadnie na mnie, kopnie kopytem, drzewo wytrzyma, polecimy razem 4, 5 metrów na dół. Oczywiście jako rasowy grzybiarz odłożyłem plecak w bezpieczne miejsce.

Dec 4, 2015

CDN ........

Usiadłem obok, metr od pyska i rozpocząłem najdziwniejszy monolog w życiu. Monolog? Czułem oddech, lekkie drżenie strun żyjącej istoty. Lekki odgłos muczenia. Potrzebował mojej obecności. Ufffff …… . Beznadzieja. W takiej sytuacji mamy prawo, siłę odejść. Nie sposób.
Zamarłem w bezruchu rozmawiając z zwierzakiem. 500 kilo zamieniło się w potulnego szczeniaka. Pół godziny rozmowy z niemym cierpieniem. Padały słowa pocieszenia, usprawiedliwienia, muszę iść, sam nie pomogę tobie. Jesteś ogromniastym bykiem, ja chudym facetem. To nie korrida, nie jestem wysportowanym toreadorem.

Siedząc i wibrując w słowach monologu i nagle doleciała do mnie najgłupsza myśl. Spróbuj, rozplącz zwierzę i pozwól mu się oderwać od drzewa. Głupota, gdzie ja ze swoją wagą i siłą mięśni mam byka uwolnić i co dalej? Jak okiełznać 500 kilo żywych mięśni, a jak spadnie w jar?

CDN .......

CDN.......dzisiaj .........nastąpi.

Przyznam się szczerze ogarnęła mnie żałość, lepiej nie będę opisywał uczucia. Przesunąłem się lekko do dołu i spojrzałem na tył zwierzęcia. Doznałem szoku. Gdzie jest wymię?
Ma jaja i boską przynależność do płci męskiej. Kurczę smażone w lesie, to byk. Mało nie krzyknąłem. Duży ogromniasty byk o maślanym spojrzeniem. 400 może 500 kilo. Tego się nie spodziewałem.
Co robić? Bierzemy nogi do boju i maszerujemy do faceta. Prosta decyzja. Wyprostowałem sylwetkę w bardziej pionowy zarys, rzuciłem kilka spokojnych słów do byczego cierpiętnika i zbieram się do marszu. Jeden , dwa, trzy kroki. Skrępowane zwierzę poczuło że odchodzę. Wykonało nieprawdopodobny gwałtowny ruch całym ciałem. Ziemia i drzewo zadudniło, z trzewi wyleciał odgłos jedyny w swoim rodzaju. Żal, ratunek, pomieszany z błaganiem. Nie było to muuuuuuuuu, bardziej jęk, nie zostawiaj mnie. Zostań. Nie sposób opisać. Każdy, kto ma choć odrobinę serca skamienieje jak skała i stanie obok strudzonego zwierzęcia

Nadrabiam zaległość z 366 dni.............. .



Wyobraźcie sobie Ezoteryka Kosmę na czworakach wśród gałęzi wysokich drzew i smreków (świerków) wysokości 2 metrów. Proszę zapamiętać ten wymiar. Dwa metry. W dalszej opowieści wysokość 2 M będzie podkręcała dramat sytuacji. Głęboki jar, 10 metrów wysokości na oko i ja na samym dole. Ostre zbocze porośnięte zwartym wysokim i niskim lasem. Gąszcz. Zbieram grzyby na dnie urwiska i nagle słyszę ,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,
mmmmmmmmmm, hheeeemm, mmeeee, muuuuuu. Dziwne dotąd nic nie słyszałem, dno jaru, porozrzucane białe czaski zwierząt i mmuuuuuu. Skąd dobiega? Ciche zmęczone, zgaszone pokorą muuuuuuuu. Rozglądam się w prawo, lewo, do góry nic nie widać. Zbity gąszcz drzew wokół. Przemieszane wysokie drzewa z małymi dwumetrowymi smrekami. Przesunąłem się w prawo i nagle mój wzrok zatrzymał się na czymś brązowym . Powyżej 4, 5 metrów zarys krowy. Dziwne oparta na drzewie, właściwie to leży jednym bokiem odchylona od piony o 10, 20 stopni. Coś niebywałego, drzewo jak pochylona kolumna podtrzymuje zwierzę przed upadkiem z wysokości.
Kotłowanina myśli. Co mam robić? Zwierzę na bank, urwało się z pastwiska i w amoku pędu zatrzymało się szczęśliwie na tym jedynym ostatnim drzewie. Co za zdarzenie. Co robić, zbierać grzyby, szukać właściciela? AAAAAA przecież był facet z krowami, sknera od grzybowych podpowiedzi, pół godziny drogi.
W pierwszym odruchu dopełniłem plecak do ¾ grzybowym rajem i męska decyzja idę do gościa. Przyprowadzę faceta.
Jak pisałem jar był bardzo stromy i teraz rozpuszczamy wyobraźnię, Ezoteryk Kosma wspina się do góry jak krowa. Na czterech łapach. Oczywiście plecak prawie pełny grzybów. Rozpoczynając wędrówkę do górę pomyślałem, podejdę do zwierzaka i zerknę jak cała sytuacja wygląda. Może porozmawiamy przez chwilę. Pocieszę myślami i magicznymi słowami. Podchodzę bliżej, zaznaczam!!!! Na bezpieczną odległość. Zwierzę może być w amoku zmęczonego szału. Skradam się powoli spoglądając krowie w oczy. Kontakt wzrokowy jak skupiony komandos i pozycja czołgowa. Krok za krokiem, ręka za ręką. Odległość od obiektu 0 około 3 metrów i nagle nasze spojrzenia złączyła chwila ciszy. Bezruch. Spokój, szelest liści. Szerokie łagodne, błagalne, zmęczone oczy. Duże jak dorodne rzodkiewki. Cisza i dwa przeszywające spojrzenia. Opis jak w romansie miłosnym….. hi,hi,hi. Ezoteryk Kosma i krowa. Mili Państwo zabrzmi za chwile jeszcze lepiej!!!!!!
Zatrzymam akcje romansidła miłosnego, opisze dramat sytuacji. Pochylone solidne drzewo. Krowa oparta w połowie ciała, dwie nogi stoją stabilnie na ziemi. Dwie pozostałe od lewej strony ciała w powietrzu. Splatana długim łańcuchem, przytwierdzana do pnia. Bezruch i pułapka totalnego skrępowania. Praktycznie totalna beznadzieja. Nogi poobijane, zastygła krew. Nieprawdopodobna męczarnia.

CDN........... w tępie ekspresowym.

Nov 29, 2015

5 dni przepadło w literach ciszy.

29 listopad 2015

Dzisiaj wigilia świętego Andrzeja. Wieczór, noc, brzask, świt prawdziwej przepowiedni. Nocy z 29 na 30 listopada
Zabawy, wróżby ANDRZEJKOWE w wielu domach trwają od piątkowego wieczoru. Kiedy należy wróżyć?

Dzień i pora jest zapisana w sercu i duszy.
Poczujmy co w duszy gra............
ETi BioTv zaprasza na wieczór poniedziałkowej magii. Andrzejkowej magii pod gwiazdą KSIĘŻYCA.

Pełnia 25 listopad 2015 23:44:50
Ostatnia kwarta 3 grudzień 2015 08:42:06
Nów 11 grudzień 2015 11:29:59

Trzecia kwadra to faza Księżyca, która trwa 3-4 dni, jest to czas tzw. "zmniejszającego się Księżyca". Trzeciej kwadrze przypisuje się Archanioła Gabriela i Hekate oraz barwę jasnoniebieską.

faza umacniania i kształtowania
rytuały umacniania (ochrony, mądrości, przyjaźni, miłości, szczęścia, siły psychicznej i fizycznej, odporności psychicznej i fizycznej, majątku, harmonii, spokoju, inspiracji, libido, płodności, władzy, energii, powodzenia, pozytywnych zmian, postępu, rozwoju umysłowego i duchowego, itp.)
rytuały kształtowania (ochrony, mądrości, przyjaźni, miłości, szczęścia, siły psychicznej i fizycznej, odporności psychicznej i fizycznej, majątku, harmonii, spokoju, inspiracji, libido, płodności, władzy, energii, powodzenia, pozytywnych zmian, postępu, rozwoju umysłowego i duchowego, itp.)
rytuały wykorzystywania(wiedzy, umiejętności, intuicji itp.)
zbieranie ziół


Podsumowanie, świetny dzień na interpretacje sennych marzeń z czarownej nocy. Magicznej nocy. Wszelkie księżycowe rozterki znajdują odpowiedz.
Pozdrawiam Ezoteryk Kosma I zapraszam.

Nov 23, 2015

23 listopada 2015

Poniedziałek i nowa opowieść. Kiedy zasiadam nad klawiaturą myśli zaczynają wirować, odnajduje w najgłębszych zakamarkach pamięci dawne zdarzenia. Impulsy wibrowania neuronów zaczynają iskrzyć. Rozpoczyna się walka, która myśl, jakie zdarzenie wybrać. Czoło rozpala się do czerwoności i prądy biegają po skroniach. Czakra korony rozkręca wir nad przestrzenią łysiny. Wiruje, kręci ostatnimi, pojedynczymi włosami potężnego zakola rozcinającego głowę na pół. Wyrywa ostatnie znaki włosów.                                                        
Zawsze się zastanawiałem dlaczego mi rosną tak szybki puste miejsca w przestrzeni włosów. Dzisiaj znam winowajcę. Czakra korony. Wybaczcie Państwo taki opis i autoironie, ale musiałem się pobudzić do nowej opowieści. Odnaleźć temat i mam.
Nie jest łatwy, ale niewiarygodnie dziwny, śmieszny. Pytanie czy potrafię opowiedzieć tak sugestywnie jak zawsze to czynię słowami.  
Ruszam w tekst stukany z mojego życia. Czy ma coś z magii? Na pewno wszystko jest magiczne, ale tym razem będzie przygoda leśna. Przedziwne grzybobranie.                       
Dawno temu, za górą i lasem był sobie poranek. Rok? Załóżmy 1996. Godzina około ?.. rano. Górska miejscowość.                                                                                                             
Dzień wcześniej zapadła twarda decyzja, pomaszeruję jutro z bladym świtem na grzyby. Jak prawdziwy grzybiarz. Uwielbiam to, ale ranne wstawanie nie jest moją najsilniejszą maksymą. Postanowienie twarde, ranne grzybobranie. Zaznaczam na grzyby chodzę raz w roku, a zdarza się raz na kilka lat. Niestety.
Wróćmy do poranka. Tak jak napisałem blady świt, 9.00. Dodam niedzielny blady świt. Ubieram pełną kompozycję ubioru zdobywcy grzybów i oczywiście plecak. Po co się rozdrabniać, ma być plecak grzybów. Wychodząc z domu. Na zakręcie spotkałem sąsiada, rasowego zawodowca grzybiarza znanego w całej okolicy. Pełna kobiałka prawdziwków. Wraca do domu.                                                                                                                               
Cześć gdzie idziesz?  Pyta.                                                                                                                 Moja odpowiedz . Na grzyby.                                                                                                           Popatrzył się na mnie i na zegarek.                                                                                           
Miny nie muszę opisywać.                                                                                                        
 Ty jak coś robisz to ma dziwny wymiar. Na grzyby to się chodzi 4.00 rano. Hi,hi,hi,hi… .                 Nie załamując się taką oceną fachowca pomaszerowałem zawzięcie w doliny, lasy, bory i piękne krajobrazy. Nie będę tutaj opisywał słońca, drzew, ostro spadających jarów nie miejsce i sens opowieści. Maszeruje, zaliczam upadki ciała i duszy grzybiarza, szukam prawdziwków pod pięknymi smrekami i kompletna klapa. Zero efektów. Kurcze blade wszyscy mi powyrywali grzyby bladym świtem. Co za świat grzybowy. Lesie zlituj się. Po trzech latach wybrałem się na grzyby i ty mnie obdarzasz takimi darami. Ciężki los grzybiarza Ezoteryka Kosmy. 
Na jednej z polan spotkałem faceta z kilkoma krowami, krótka wymiana zdań. Próbowałem zasięgnąć od niego wskazówek jak znaleźć pierwszego grzyba. Jak domyślacie się mili Państwo zero podpowiedzi. Co za sknerus.                                                                                                                                      
 Nagle coś zaświtała, poczułem.  Natłok myśli i wskazówka intuicji. Widzisz ten skraj lasu, tam maszeruj. Głowę aż wykręciło. Intuicji nie należy ignorować, zawsze niesie w sobie coś magicznego, nieznanego, a za razem właściwego w działaniu. Za myślą nogi rozpoczęły ruch do przodu. Ciągną. Lekki bieg i ciekawość odszyfrowania podszeptu. Stanąłem na skraju lasu, podnoszę  pierwszą gałąź smreka i oczom nie wierzę……….. grzyb!!!!

Możecie sobie Panie, Panowie wyobrazić radość Ezoteryka Kosmy. Podskoki. Taniec rytualny grzybowyrywacza. Godzina 12.00 i pierwszy grzyb……… . JEST, JEST….. . Będzie patelnia pełna grzybów.


Nudno zaczyna się robić. Wiem, ale to jest tylko wprowadzenie do dziwnego grzybobrania. Skracając opowieść nie będę opowiadał o grzybach, których w tym lesie rosło makabrycznie dużo. Chyba ktoś uderzył magiczną różdżką. Przywalił zdrowo. Wybierałem najładniejsze i ładowałem do plecaka. Okolica była bardzo nieprzyjemna do chodzenia. Przepastny stromy jar i zwarty głęboki leśny odcinek gąszczu.                                                                                              
Wyobraźcie sobie Ezoteryka Kosmę na czworakach wśród gałęzi wysokich drzew i smreków (świerków) wysokości 2 metrów. Proszę zapamiętać ten wymiar. Dwa metry. W dalszej opowieści wysokość 2 M będzie podkręcała dramat sytuacji.                                           Głęboki jar, 10 metrów wysokości na oko i ja na samym dole. Ostre zbocze porośnięte zwartym wysokim i niskim lasem. Gąszcz.  Zbieram grzyby na dnie urwiska i nagle słyszę ………..…………. CDN ….E.K.

Nov 22, 2015

22 listopada 2015

…………. .Zakręca łagodnym półkolem 1000, może 2000 metrów poniżej. W zakolu delikatnej rzeki wyrasta wzgórze porośnięte drzewami. Pośrodku duża płaszczyzna zieleni. Wzniesienie rozcięte pojedynczą rozpadliną. Jama, pręga ziemna. Dzisiaj kiedy tu stoimy pod nogami czujemy królewski majestat historii wieków. Wybrukowany chodnik, po lewej stronie Kaplica Zygmuntowska, na wprost wejście do krużganków krakowskich. Dwa tysiące lat temu samotny wzgórek porastały prasłowiańskie drzewa, głęboka rozpadlina i wąska dróżka prowadziła do skalnej groty. Małe, zgarbione wzniesienie, grota majaczy w miejscu dzisiejszych krużganków krakowskich. Widać wokół pochylone sylwetki ludzi. Obraz zamazany, spowity mgłą i delikatna pręga Wzgórza Wawelskiego. Osobliwy to krajobraz, mały strumyk i śpiący pagórek rozcięty jarem z południowego-wschodu na północny-zachód. Las drzew przechyla się na wschodnią część wzgórza. Drzewa zielone z odcieniem ciemnego światła, pokryte drobnymi kuleczkami.                                                                                
Zaskakująca wizja słów.                                                                                                                 Owocami?                                                                                                                                                                                                                                                                                     Teraz w rozmowie rodzi się potwierdzenie prawdziwości opisu. Zielone, ciemno zielone kuleczki, owoce na potężnym drzewie.                                                                                                                   Czy to możliwe?                                                                                                                            Atakuje mnie Ezoteryka Kosmę pewne przeczucie.                                                                             Zapytałem podekscytowany opisem.                                                                                                         Jak wyglądają liście?                                                                                                                       Usłyszałem po chwili milczenia odpowiedz.                                                                                          Igły, to nie liście.                                                                                                                           Wcisnęło mnie w krzesło. Uderzyła mnie myśl. Czy to prawda, czy jawa? Uszczypnij się w nadgarstek. Skąd osoba w wizji może wiedzieć o iglastym drzewie z owocami w formie kuleczek. Prasłowiański drzewostan terenów dzisiejszej Polski.  To nie konfabulacja. Najprawdziwsza wizja. Wirujemy w czasie wstecz. W odległych wiekach.                                                                         Usłyszałem …..                                                                                                                                          Na końcach gałęzi, igieł widać ciemno zielone kulki.                                                                Zapytałem……………..                                                                                                                                            Może Pani określić czy jest to smrek (świerk), sosna?                                                                        Jakie to drzewo?                                                                                                                             Ktoś kto nie jest znawcą botanicznych wymiarów i za oknami na co dzień widzi świerki (smreki), odpowie niesiony fantazją, świerk, może sosna. Tutaj jednak zaległa cisza, czuć było szamotanie się z wizją. Drzewo duże , od podstawy rozłożyste, inaczej uformowane, to nie są świerk, sosny. Nie znam takiego drzewa.                                                                                                                                   Zadaje podchwytliwe, prowokujące pytanie.                                                                                  Widzi Pani szyszki?.............                                                                                                    Natychmiastowa odpowiedz. Nie. Wiem jak szyszka wygląda. Mówiłam tam są kuleczki. Dużo kuleczek na drzewie.
W takich chwilach jest ważne rytmy odpowiedzi. Osoba prowadząca wizje musi zadawać prowokujące pytania, sprawdzające czy teraz w tym momencie jesteśmy w letargu wizyjnym, czy zaczynamy myśleć, korzystać z pamięci mózgu. Szare komórki w takim momencie muszę spać, dusza musi grać, na najwyższych nutach wibracji …. . Fajna rymowanka.
Drzewa stały się pierwszym kluczem do twierdzenia o prawdziwości czucia przeszłości. Były potwierdzeniem podróży w czasie. Czy osoba nie znająca dawnej fauny słowiańskich okolic, celtyckich polskich czasów potrafi coś takiego wymyślać na poczekaniu. !!! Nie, powtórzę z naciskiem, to wyklucza wszelkie konfabulacje.                                                                                     Królewski CIS. Prasłowiański CIS. 
                                                                                                                                                                 Dzisiaj zapomniane drzewo, w Polsce nie istnieją. Jedynie sporadycznie. Kazimierz Wielki zapoczątkował eksodus cisa na Polskich ziemiach. Dawniej porastał cały obszar od północy do południa. Były hegemonem, królem drzew. Wenecję postawiono na cisach, prawdopodobnie z polskiej krainy.  
Ktoś, kto nie ma zapisanego w pamięci kształtu cisa, owoców drzewa, koloru nie jest w stanie opowiedzieć takich detali. Opis kształtu był ważny. Cała opowieść o budowie drzewa była dłuższa. Przedstawiłem jedynie najważniejszy fragment. To jak wykopaliska archeologiczne w duszy. Odkrywamy małe fragmenty, które potwierdzają prawdziwość wyprawy.  Zaskakują.
Ciekawostka. Kolor owoców cisa określa porę roku wizji.

Podsumowując.
Polecam zerknąć na zdjęcie pokazujące cisa polskiego. Drzewo historyczne na naszych ziemiach, trujące!, 800 !!!! lat trwa w naturze. Kiedyś mając 18 lata posadziłem cisa, jest koszmarnie mały. Przerósł mnie , ale parędziesiąt lat nie zrobiło na nim wrażenia.
Po drugie opis szerokości rzeki jest zaskakująco wiarygodny. Wisła nie zawsze była taką wysoką, szeroką, głęboką rzeką. Proponuję poczytać o okresach susz, oziębień klimatu w Europie, Polsce na przestrzeni dwóch tysiącleci.

Trzeci argument. Kładka drewniana istniała w zapiskach pradawnych. Legenda o tatarach i Św. Bronisławie idealnie się pokrywa z umiejscowieniem kładki. Palisada, rodzaj miejsca kultu prasłowian, lub innych ludów. To rejon wzgórza Sikornik zwieńczonego dzisiaj Kopcem Kościuszki. Przed klasztorem salwatorskim znajdowała się kładka przez Wisłę. Lata 1200 -1259. Klasztor, jak i pobliskie dwa kościoły powstały na miejscach kultu dawnych praojców. Dzisiejszy klasztor salwatorski (Kościół św. Augustyna i św. Jana Chrzciciela – barokowy kościół rzymskokatolicki na Zwierzyńcu, przy ulicy Kościuszki 88 w Krakowie) kiedyś był budowlą trzech kręgów drewnianych?
Za dużo zbieżnych faktów, idealne umiejscowienie na planie Krakowa. Potwierdzenie tego co możemy wyczytać w prastarych zapiskach cofając się 1000 lat i wgłębiając się w opisy archeologicznych wykopalisk.

Trzeci zaskakujący argument. Małe, zgarbione wzniesienie, grota majaczy w miejscu dzisiejszych krużganków krakowskich. Widać wokół pochylone sylwetki ludzi. W tym miejscu jest umiejscowiony CZAKRAM KRAKOWSKI. Dawny KOŚCIÓŁ ŚW. GEREONA. Zaskakująco dokładna lokalizacja miejsca kultu.

Dla podkreślenia zdarzenia dodam. Osoba w wizji, Wawel odwiedzała tylko trzykrotnie w życiu. Pozostałe miejsca są jej kompletnie nieznane. Podczas naszej wymiany zdań miałem problemy z ustaleniem kształtu, lokalizacji, wymiaru dzisiejszego Wawelu, Krakowa.
Wiem jest to niesamowita, ale niesamowicie prawdziwe. Za stary jestem na wygłupy i szamotanie się w konfabulacjach. To nie jest mój cel, sens życia. Mili Państwo takie wyprawy są na prawdę realne. Zawsze powtarzam. To co pisze i mówię każdemu mogę pokazać namacalnie !!!!!!! Każdemu, kto wierzy w siebie i chce prawdziwie wejść w własne intuicyjne wymiary. 
Przyznam się szczerze tyle detali historycznych w tak krótkiej opowieści. Dwie godziny wyprawy. Napawa mnie to zniecierpliwieniem do wyruszenia w dalsze poszukiwania tajemniczych miejsc. Zaginionych, zapomnianych zaułków ciszy wieków.


P.S.                                                                                                                                                             Zapisze tę wizje obrazem ETi BioTv.pl                                                                                           Pokażę miejsca jak wyglądają dzisiaj. Spróbuję odnaleźć magię naszych praojców.