Nov 29, 2015

5 dni przepadło w literach ciszy.

29 listopad 2015

Dzisiaj wigilia świętego Andrzeja. Wieczór, noc, brzask, świt prawdziwej przepowiedni. Nocy z 29 na 30 listopada
Zabawy, wróżby ANDRZEJKOWE w wielu domach trwają od piątkowego wieczoru. Kiedy należy wróżyć?

Dzień i pora jest zapisana w sercu i duszy.
Poczujmy co w duszy gra............
ETi BioTv zaprasza na wieczór poniedziałkowej magii. Andrzejkowej magii pod gwiazdą KSIĘŻYCA.

Pełnia 25 listopad 2015 23:44:50
Ostatnia kwarta 3 grudzień 2015 08:42:06
Nów 11 grudzień 2015 11:29:59

Trzecia kwadra to faza Księżyca, która trwa 3-4 dni, jest to czas tzw. "zmniejszającego się Księżyca". Trzeciej kwadrze przypisuje się Archanioła Gabriela i Hekate oraz barwę jasnoniebieską.

faza umacniania i kształtowania
rytuały umacniania (ochrony, mądrości, przyjaźni, miłości, szczęścia, siły psychicznej i fizycznej, odporności psychicznej i fizycznej, majątku, harmonii, spokoju, inspiracji, libido, płodności, władzy, energii, powodzenia, pozytywnych zmian, postępu, rozwoju umysłowego i duchowego, itp.)
rytuały kształtowania (ochrony, mądrości, przyjaźni, miłości, szczęścia, siły psychicznej i fizycznej, odporności psychicznej i fizycznej, majątku, harmonii, spokoju, inspiracji, libido, płodności, władzy, energii, powodzenia, pozytywnych zmian, postępu, rozwoju umysłowego i duchowego, itp.)
rytuały wykorzystywania(wiedzy, umiejętności, intuicji itp.)
zbieranie ziół


Podsumowanie, świetny dzień na interpretacje sennych marzeń z czarownej nocy. Magicznej nocy. Wszelkie księżycowe rozterki znajdują odpowiedz.
Pozdrawiam Ezoteryk Kosma I zapraszam.

Nov 23, 2015

23 listopada 2015

Poniedziałek i nowa opowieść. Kiedy zasiadam nad klawiaturą myśli zaczynają wirować, odnajduje w najgłębszych zakamarkach pamięci dawne zdarzenia. Impulsy wibrowania neuronów zaczynają iskrzyć. Rozpoczyna się walka, która myśl, jakie zdarzenie wybrać. Czoło rozpala się do czerwoności i prądy biegają po skroniach. Czakra korony rozkręca wir nad przestrzenią łysiny. Wiruje, kręci ostatnimi, pojedynczymi włosami potężnego zakola rozcinającego głowę na pół. Wyrywa ostatnie znaki włosów.                                                        
Zawsze się zastanawiałem dlaczego mi rosną tak szybki puste miejsca w przestrzeni włosów. Dzisiaj znam winowajcę. Czakra korony. Wybaczcie Państwo taki opis i autoironie, ale musiałem się pobudzić do nowej opowieści. Odnaleźć temat i mam.
Nie jest łatwy, ale niewiarygodnie dziwny, śmieszny. Pytanie czy potrafię opowiedzieć tak sugestywnie jak zawsze to czynię słowami.  
Ruszam w tekst stukany z mojego życia. Czy ma coś z magii? Na pewno wszystko jest magiczne, ale tym razem będzie przygoda leśna. Przedziwne grzybobranie.                       
Dawno temu, za górą i lasem był sobie poranek. Rok? Załóżmy 1996. Godzina około ?.. rano. Górska miejscowość.                                                                                                             
Dzień wcześniej zapadła twarda decyzja, pomaszeruję jutro z bladym świtem na grzyby. Jak prawdziwy grzybiarz. Uwielbiam to, ale ranne wstawanie nie jest moją najsilniejszą maksymą. Postanowienie twarde, ranne grzybobranie. Zaznaczam na grzyby chodzę raz w roku, a zdarza się raz na kilka lat. Niestety.
Wróćmy do poranka. Tak jak napisałem blady świt, 9.00. Dodam niedzielny blady świt. Ubieram pełną kompozycję ubioru zdobywcy grzybów i oczywiście plecak. Po co się rozdrabniać, ma być plecak grzybów. Wychodząc z domu. Na zakręcie spotkałem sąsiada, rasowego zawodowca grzybiarza znanego w całej okolicy. Pełna kobiałka prawdziwków. Wraca do domu.                                                                                                                               
Cześć gdzie idziesz?  Pyta.                                                                                                                 Moja odpowiedz . Na grzyby.                                                                                                           Popatrzył się na mnie i na zegarek.                                                                                           
Miny nie muszę opisywać.                                                                                                        
 Ty jak coś robisz to ma dziwny wymiar. Na grzyby to się chodzi 4.00 rano. Hi,hi,hi,hi… .                 Nie załamując się taką oceną fachowca pomaszerowałem zawzięcie w doliny, lasy, bory i piękne krajobrazy. Nie będę tutaj opisywał słońca, drzew, ostro spadających jarów nie miejsce i sens opowieści. Maszeruje, zaliczam upadki ciała i duszy grzybiarza, szukam prawdziwków pod pięknymi smrekami i kompletna klapa. Zero efektów. Kurcze blade wszyscy mi powyrywali grzyby bladym świtem. Co za świat grzybowy. Lesie zlituj się. Po trzech latach wybrałem się na grzyby i ty mnie obdarzasz takimi darami. Ciężki los grzybiarza Ezoteryka Kosmy. 
Na jednej z polan spotkałem faceta z kilkoma krowami, krótka wymiana zdań. Próbowałem zasięgnąć od niego wskazówek jak znaleźć pierwszego grzyba. Jak domyślacie się mili Państwo zero podpowiedzi. Co za sknerus.                                                                                                                                      
 Nagle coś zaświtała, poczułem.  Natłok myśli i wskazówka intuicji. Widzisz ten skraj lasu, tam maszeruj. Głowę aż wykręciło. Intuicji nie należy ignorować, zawsze niesie w sobie coś magicznego, nieznanego, a za razem właściwego w działaniu. Za myślą nogi rozpoczęły ruch do przodu. Ciągną. Lekki bieg i ciekawość odszyfrowania podszeptu. Stanąłem na skraju lasu, podnoszę  pierwszą gałąź smreka i oczom nie wierzę……….. grzyb!!!!

Możecie sobie Panie, Panowie wyobrazić radość Ezoteryka Kosmy. Podskoki. Taniec rytualny grzybowyrywacza. Godzina 12.00 i pierwszy grzyb……… . JEST, JEST….. . Będzie patelnia pełna grzybów.


Nudno zaczyna się robić. Wiem, ale to jest tylko wprowadzenie do dziwnego grzybobrania. Skracając opowieść nie będę opowiadał o grzybach, których w tym lesie rosło makabrycznie dużo. Chyba ktoś uderzył magiczną różdżką. Przywalił zdrowo. Wybierałem najładniejsze i ładowałem do plecaka. Okolica była bardzo nieprzyjemna do chodzenia. Przepastny stromy jar i zwarty głęboki leśny odcinek gąszczu.                                                                                              
Wyobraźcie sobie Ezoteryka Kosmę na czworakach wśród gałęzi wysokich drzew i smreków (świerków) wysokości 2 metrów. Proszę zapamiętać ten wymiar. Dwa metry. W dalszej opowieści wysokość 2 M będzie podkręcała dramat sytuacji.                                           Głęboki jar, 10 metrów wysokości na oko i ja na samym dole. Ostre zbocze porośnięte zwartym wysokim i niskim lasem. Gąszcz.  Zbieram grzyby na dnie urwiska i nagle słyszę ………..…………. CDN ….E.K.

Nov 22, 2015

22 listopada 2015

…………. .Zakręca łagodnym półkolem 1000, może 2000 metrów poniżej. W zakolu delikatnej rzeki wyrasta wzgórze porośnięte drzewami. Pośrodku duża płaszczyzna zieleni. Wzniesienie rozcięte pojedynczą rozpadliną. Jama, pręga ziemna. Dzisiaj kiedy tu stoimy pod nogami czujemy królewski majestat historii wieków. Wybrukowany chodnik, po lewej stronie Kaplica Zygmuntowska, na wprost wejście do krużganków krakowskich. Dwa tysiące lat temu samotny wzgórek porastały prasłowiańskie drzewa, głęboka rozpadlina i wąska dróżka prowadziła do skalnej groty. Małe, zgarbione wzniesienie, grota majaczy w miejscu dzisiejszych krużganków krakowskich. Widać wokół pochylone sylwetki ludzi. Obraz zamazany, spowity mgłą i delikatna pręga Wzgórza Wawelskiego. Osobliwy to krajobraz, mały strumyk i śpiący pagórek rozcięty jarem z południowego-wschodu na północny-zachód. Las drzew przechyla się na wschodnią część wzgórza. Drzewa zielone z odcieniem ciemnego światła, pokryte drobnymi kuleczkami.                                                                                
Zaskakująca wizja słów.                                                                                                                 Owocami?                                                                                                                                                                                                                                                                                     Teraz w rozmowie rodzi się potwierdzenie prawdziwości opisu. Zielone, ciemno zielone kuleczki, owoce na potężnym drzewie.                                                                                                                   Czy to możliwe?                                                                                                                            Atakuje mnie Ezoteryka Kosmę pewne przeczucie.                                                                             Zapytałem podekscytowany opisem.                                                                                                         Jak wyglądają liście?                                                                                                                       Usłyszałem po chwili milczenia odpowiedz.                                                                                          Igły, to nie liście.                                                                                                                           Wcisnęło mnie w krzesło. Uderzyła mnie myśl. Czy to prawda, czy jawa? Uszczypnij się w nadgarstek. Skąd osoba w wizji może wiedzieć o iglastym drzewie z owocami w formie kuleczek. Prasłowiański drzewostan terenów dzisiejszej Polski.  To nie konfabulacja. Najprawdziwsza wizja. Wirujemy w czasie wstecz. W odległych wiekach.                                                                         Usłyszałem …..                                                                                                                                          Na końcach gałęzi, igieł widać ciemno zielone kulki.                                                                Zapytałem……………..                                                                                                                                            Może Pani określić czy jest to smrek (świerk), sosna?                                                                        Jakie to drzewo?                                                                                                                             Ktoś kto nie jest znawcą botanicznych wymiarów i za oknami na co dzień widzi świerki (smreki), odpowie niesiony fantazją, świerk, może sosna. Tutaj jednak zaległa cisza, czuć było szamotanie się z wizją. Drzewo duże , od podstawy rozłożyste, inaczej uformowane, to nie są świerk, sosny. Nie znam takiego drzewa.                                                                                                                                   Zadaje podchwytliwe, prowokujące pytanie.                                                                                  Widzi Pani szyszki?.............                                                                                                    Natychmiastowa odpowiedz. Nie. Wiem jak szyszka wygląda. Mówiłam tam są kuleczki. Dużo kuleczek na drzewie.
W takich chwilach jest ważne rytmy odpowiedzi. Osoba prowadząca wizje musi zadawać prowokujące pytania, sprawdzające czy teraz w tym momencie jesteśmy w letargu wizyjnym, czy zaczynamy myśleć, korzystać z pamięci mózgu. Szare komórki w takim momencie muszę spać, dusza musi grać, na najwyższych nutach wibracji …. . Fajna rymowanka.
Drzewa stały się pierwszym kluczem do twierdzenia o prawdziwości czucia przeszłości. Były potwierdzeniem podróży w czasie. Czy osoba nie znająca dawnej fauny słowiańskich okolic, celtyckich polskich czasów potrafi coś takiego wymyślać na poczekaniu. !!! Nie, powtórzę z naciskiem, to wyklucza wszelkie konfabulacje.                                                                                     Królewski CIS. Prasłowiański CIS. 
                                                                                                                                                                 Dzisiaj zapomniane drzewo, w Polsce nie istnieją. Jedynie sporadycznie. Kazimierz Wielki zapoczątkował eksodus cisa na Polskich ziemiach. Dawniej porastał cały obszar od północy do południa. Były hegemonem, królem drzew. Wenecję postawiono na cisach, prawdopodobnie z polskiej krainy.  
Ktoś, kto nie ma zapisanego w pamięci kształtu cisa, owoców drzewa, koloru nie jest w stanie opowiedzieć takich detali. Opis kształtu był ważny. Cała opowieść o budowie drzewa była dłuższa. Przedstawiłem jedynie najważniejszy fragment. To jak wykopaliska archeologiczne w duszy. Odkrywamy małe fragmenty, które potwierdzają prawdziwość wyprawy.  Zaskakują.
Ciekawostka. Kolor owoców cisa określa porę roku wizji.

Podsumowując.
Polecam zerknąć na zdjęcie pokazujące cisa polskiego. Drzewo historyczne na naszych ziemiach, trujące!, 800 !!!! lat trwa w naturze. Kiedyś mając 18 lata posadziłem cisa, jest koszmarnie mały. Przerósł mnie , ale parędziesiąt lat nie zrobiło na nim wrażenia.
Po drugie opis szerokości rzeki jest zaskakująco wiarygodny. Wisła nie zawsze była taką wysoką, szeroką, głęboką rzeką. Proponuję poczytać o okresach susz, oziębień klimatu w Europie, Polsce na przestrzeni dwóch tysiącleci.

Trzeci argument. Kładka drewniana istniała w zapiskach pradawnych. Legenda o tatarach i Św. Bronisławie idealnie się pokrywa z umiejscowieniem kładki. Palisada, rodzaj miejsca kultu prasłowian, lub innych ludów. To rejon wzgórza Sikornik zwieńczonego dzisiaj Kopcem Kościuszki. Przed klasztorem salwatorskim znajdowała się kładka przez Wisłę. Lata 1200 -1259. Klasztor, jak i pobliskie dwa kościoły powstały na miejscach kultu dawnych praojców. Dzisiejszy klasztor salwatorski (Kościół św. Augustyna i św. Jana Chrzciciela – barokowy kościół rzymskokatolicki na Zwierzyńcu, przy ulicy Kościuszki 88 w Krakowie) kiedyś był budowlą trzech kręgów drewnianych?
Za dużo zbieżnych faktów, idealne umiejscowienie na planie Krakowa. Potwierdzenie tego co możemy wyczytać w prastarych zapiskach cofając się 1000 lat i wgłębiając się w opisy archeologicznych wykopalisk.

Trzeci zaskakujący argument. Małe, zgarbione wzniesienie, grota majaczy w miejscu dzisiejszych krużganków krakowskich. Widać wokół pochylone sylwetki ludzi. W tym miejscu jest umiejscowiony CZAKRAM KRAKOWSKI. Dawny KOŚCIÓŁ ŚW. GEREONA. Zaskakująco dokładna lokalizacja miejsca kultu.

Dla podkreślenia zdarzenia dodam. Osoba w wizji, Wawel odwiedzała tylko trzykrotnie w życiu. Pozostałe miejsca są jej kompletnie nieznane. Podczas naszej wymiany zdań miałem problemy z ustaleniem kształtu, lokalizacji, wymiaru dzisiejszego Wawelu, Krakowa.
Wiem jest to niesamowita, ale niesamowicie prawdziwe. Za stary jestem na wygłupy i szamotanie się w konfabulacjach. To nie jest mój cel, sens życia. Mili Państwo takie wyprawy są na prawdę realne. Zawsze powtarzam. To co pisze i mówię każdemu mogę pokazać namacalnie !!!!!!! Każdemu, kto wierzy w siebie i chce prawdziwie wejść w własne intuicyjne wymiary. 
Przyznam się szczerze tyle detali historycznych w tak krótkiej opowieści. Dwie godziny wyprawy. Napawa mnie to zniecierpliwieniem do wyruszenia w dalsze poszukiwania tajemniczych miejsc. Zaginionych, zapomnianych zaułków ciszy wieków.


P.S.                                                                                                                                                             Zapisze tę wizje obrazem ETi BioTv.pl                                                                                           Pokażę miejsca jak wyglądają dzisiaj. Spróbuję odnaleźć magię naszych praojców. 
21 listopad 2015

…. . Błądząc w świecie Głębokiego Ja, odbyłem z pewną Panią podróż w pierwszy wiek naszej ery. Brzmi bardzo tajemniczo, ale szczegóły opowieści i wizje stały się zaskoczeniem. Wyprawa dotyczy Krakowa. Z początku luźna oderwana wizja, potraktowana jako przerywnik w terapii duchowej, stała się niewiarygodnie namacalnym faktem. Zdarzeniem , które mnie zafascynowało.
Dosłownie zaskoczenie.
Kraków pierwszy wiek naszej ery. Kto potrafi opisać widoki, panoramy wzgórz. Przekazów brak. Tajemniczy prasłowiański kraj. Rozpuśćmy fantazje szarych komórek. Wznieśmy się nad krakowskie lasy i wzgórki. Pierwszy wiek naszej ery.

Szukamy w wizji krakowskiego placu, pustej przestrzeni. Energia szumi, wibruje, otwiera pomost do wymiaru wieku zerowego. Pojawia się obraz leśnego krajobrazu. Drzewa, drzewa z każdej strony. Grube, solidne rozłożyście spoglądające w niebo. Głęboki, ciemny bór. Zwarty las. Dzisiejszy rynek krakowski nie istnieje. W miejscu dzisiejszego Kościoła Mariackiego ziemię spowija leśne runo. Światło delikatnie majaczy w półmroku potężnego lasu. Wątła ścieżka pokryta czarną ziemią. Pierwsza wizja była poprzedzona obrazem starego Krakowa. Studnia, błotnisty plac, kobieta nabierająca wodę z boku duża podłużna drewniana budowla. Wizerunek Sukiennic?
Każde wejście ma tryb czasowy. Tak jak przed śmiercią cofamy fragmenty życia, to samo następuje w podróży duchowej w odległe lata. Dla przypomnienia i wyraźnego podkreślenia, Pani uczestnicząca w swoich ekstazach obrazu nie jest historykiem sztuki, nigdy nie wgłębiała się z zagadnienia , które opisuje. Na domiar czyn duchowy był nie planowany. Tym bardziej tematyka. Normalna nieprzewidziana, spontaniczna kreacja niepowtarzalnej energii.
Fantazja, czy fikcja? Realne, a może jedynie fajna zabawa?
Jako realista (dziwnie zabrzmiało, wiem) przychylił bym się do twierdzenia, fajna bajeczka. Wizja. Jednak po tym przekazie namacalnie dotknąłem prawdziwości opowieści. Wyjaśnienia zostawmy na koniec. Chociaż dokładne przedstawienie wszystkich moich wniosków zanudziło by Państwa.
Teraz obudźmy poranek.
Wschodzące słońce rozpościera łagodne spojrzenie promieni. Podgląda cichy, spokojny poranek. Szara postać, lekko pochylona przemyka wolnym biegiem przez wąziutką drewnianą kładkę. Przecinek w krajobrazie. W promieniach słońca jest tylko szeroką deską łączącą dwa światy. Lewy brzeg i prawy. Wiaterek lekko smaga leniwą rzekę, wijącą się w piaszczystych brzegach. Rzeka ma najwyżej 5 metrów szerokości i w niczym nie przypomina królowej wód polskich. . Jedwabne promienie rozpalają krajobraz wzgórza porośniętego drzewami. Cienka droga znad kładki prowadzi do drewnianego płotu, palisady. Drewniane okrągłe słupy otaczają kręgiem dziwne miejsce. Trzy stopnie drewnianych okręgów. Niczym progi do tajemniczej wibracji. Pośrodku stoi drewniana zgarbiona budowla. Leniwie oddycha w spokoju poranka. Z boku widać kamienny skrawek mur tonący w blasku porannego słońca. Błoga cisza. Ruch życia zamarł i czeka na chwile ludzkich odgłosów. Trzystopniowa palisada jest rodzajem stopni o wysokości dwóch metrów każdy. Środkiem prowadzą schody delikatnie rozcinając ziemię. Za plecami gontyny (moje przypuszczenie. Lokalizacja według starych źródeł historycznych zgadza się idealnie z wizją.) wysokie wzgórze wyniośle góruje nad tajemniczą budowlą.
Rzeka lekkim nurtem oddala się od strzelistego wzgórza. Teraz podąża w dół własnego nurtu…………. CDN....E>K>

Nov 20, 2015

POPRAWKA


Ostatnio sporo namieszałem w ustawieniach ETi BioTv.pl
Streaming Ezoterycznej Telewizji Internetowej będzie wysyłany na stronie YouTube

https://www.youtube.com/watch?v=KV3Msoj8YHU

Przepraszam za niedogodności i zmiany.
Do wtorku pozostało nie wiele czasu.
Program zamieszczę w poniedziałkowy dzień.
Pozdrawiam Ezoteryk Kosma
16, 17, 18, 19, 20 listopad 2015

….. . Pisanie, opowiadanie o swoich uczuciach musi mieć sens i spokojny czas. Wena nie odłączy przyjaciel stukania w klawiaturę. W piątkowy dzień powróciła.
Dzisiaj napiszę kilka słów wytłumaczenia i opowieść o własnych zdarzeniach. Kolejach losu Ezoteryka Kosmy.
Są takie chwile w życiu, kiedy tracimy bliskich, pieniądze. Tracimy zdrowie, wybrany cel przewraca się jak domek z kart. Reakcja naszego człowieczeństwa wpada w depresję i przychodzi upadek naszego bytu na ziemi. W takiej chwili odczuwamy załamanie sensu życia, pozostaje tylko usiąść i płakać.
Jak wtedy postępować?
Żyć dalej, szukać innego szczęścia?
Mili Państwo, na co dzień spotykam się z bólem różnego wymiaru. Jest on straszliwie przytłaczający. Osoby, które ze mną podróżują w magicznych czynach, zadają mi często pytanie. Jak Pan to wytrzymuje?
Odpowiedzi nie znam, po prostu jestem i walczę. Życie mnie zahartowało i pokazało każdy odcień trudnych chwil. Dzielę się nimi i dodaję magiczną energię. Rozdaję swoje doświadczenia, przemyślenia i siłę zdrowia. Pomoc nie polega tylko na byciu panteonem wiedzy, jest również dzieleniem się własnymi uczuciami teraźniejszymi i przeszłymi. Przyszłość, właściwa droga staje się łatwiejsza do odszyfrowania.
Pierwsza przygoda.
Kiedyś zaistniałem na pewnym portalu. Nazwa osobliwie wiekowa. Jeżeli jest ktoś ciekawy szczegółów, odnajdzie w plątaninie internetu. Dawno tam nie byłem i nie zamierzam nadużywać tego miejsca. Nadużywać? Tak, to miejsce mi dawało osobliwą wenę do pisania wierszy. Nadużywało energię niektórych osób. Portal społecznościowy i Ezoteryk Kosma. Oryginalny, Nick. Prowokował osoby , które odczuwały stosowność wyżycia się na dziwnym Nicku. Taka interakcja dawała mi nieprawdopodobną wenę do poetycznych odpowiedzi. Chwilami bardzo ostrych, ale z wyczuciem poszanowania piszących.
Zaskakiwał mnie stosunek osoby moderującej post. Sympatia do dziwnego nicka. Mogę zapewnić siła odpowiedzi była bardzo stonowana. Kilka przykładów odpowiedzi.

Słowa
Więcej słowa.
Kochana kwiecista rozmowa.
Wszystkich liryczna inspiracja.
Rozkwitnie jak kwiatu akacja. Podniebna bogini Gracja.

Mowa, zwięzła liryka.
Mowa satyryka.
Mowa kwiecista.
Mowa ognista.
Liryka.
Satyryka.
Dla mnie jest jak życiowa taktyka.
Liter i słów mimika.

Westchnienie magicznej duszy i ciała

Taka magiczna ezoteryka,
gra w duszy jak liryka.
Tu jestem dla słowa.
Zwięzła to mowa.

Strzelać fotografię również lubię.
Liryczną pełną światła, ale siebie nie gubię.
E.K.

KURCZE ... nie mylić z bólami.

Kurczę blade.
Lirycznie upieczone.
Sam jeść nie będę.
Idę na inną grzędę.
E.K.

Spowiedź

Ale leci próżność, nagość moja.
Zapomniana dawno ostoja.
Fajnie mieć znajomych w workach
i zapiętych rozporkach.

Musze zamilknąć na chwile,
rytm strony swoją osobą obdarzyłem nie mile.
Teraz ogłaszam,
nie ma mnie i nic już nie zgłaszam.
DO LEKKOŚCI ZAPRASZAM.
E.K.

Jakie pióro, taki lot wiersza.

Pióro kurze, pióro ptasie
i co ... na to chłoptasie.
Pióro mewie, pióro orle,
nie ma znaczenia kobiety swawolne.
I tak by można, o piórach rozprawiać.
Do końca życia, wszystkie gatunki ptactwa omawiać.
E.K.


Liryka.

Zakratowana panegiryka,
brutalna i ciepła muzyka.

Bardzo przepraszam z pełnego serca,
za to że jestem innowierca,
waszych myśli bluźnierca.

Ale, musicie mi wybaczyć kochani,
bo wasze słowa to dla mnie inspiracją., Nieznani.
Zarażacie mnie swoją piękną słów muzyką.
To daje mi weny prostej,
Niesamowicie podniebnie radosnej.
E.K.

Morał? Szukajcie, a znajdziecie.

Inna przygoda rozgrywa się dzisiaj. Kolejna „depresja”, która jest podpowiedzią? Tak, każde zdarzenie, wybicie z toru realizacji planów jest drogowskazem. Zmuszeniem nas do spojrzenia inaczej. Zawsze szukajmy odpowiedzi i sensu zdarzenia. To najwłaściwsze podróżowanie na ziemi.
Złe zdarzenia są dobrymi wskazówkami.
Musimy zadawać sobie pytania. Może za długo kręcimy się w miejscu, powielamy utartą ścieżkę?
Los nam podpowiada zmianę. Rozwój jest ciągłym poszukiwaniem nowych wyzwań. Nauką patrzenia inaczej na dany temat. Kilka dni temu ETi BioTV.pl zamarła. Pisałem ……. dziwne, komercyjne zdarzenie. Usiadłem i ogarnął mnie żal? Znając mechanizm Matki Ziemi, poczochrałem łysinę i ruszyłem do boju. Poszukiwanie sensu podszeptu ducha. Dzisiaj mogę napisać krótkie słowa. Odnalazłem właściwe drzwi. Jednym posunięciem zrealizowałem dwa cele. Streaming i lepszą promocję. Istniejąc w dawnym miejscu popadałem w powielanie ślepego zaułka. Miłego, przetestowanego i wyuczonego. Kiedy nas spotykają niemiłe zaskoczenia, zawsze zastanówmy się dlaczego? Po co los nam daje taką nauczkę?

Trzecia przygoda, opowieść o moich młodych latach. 
Kiedy byłem młody, poddano mnie badaniom wymiaru medycznego. Lata osiemdziesiąte. Rodzaj badań po pewnym zdarzeniu. Podsumowanie było makabrycznie przeraźliwe. Lekarz mi oznajmił……… w wieku 40 lat nie będzie Pan mógł chodzić. Kręgosłup w dolnym odcinku odmówi posłuszeństwa. Wózek na dwóch kółkach. Każdy mi powie, pomyłka. Otóż nie, do dzisiaj mam dokumentacje, zdjęcia na pamiątkę. Nie będę tutaj rozwijał argumentacji. 
Przytoczę jeden fakt. Pewnego dnia dostałem tak silnych bóli, bezwładu ciała, poezja nieistnienia. Telefony, nosze, karetka, droga na krakowską szpitalną izbę przyjęć. W karetce zdiagnozowali możliwość wylewu i teraz najciekawsze. Karetka podjechała pod szpital, otworzono drzwi, ………….. wstałem, wyprostowałem się i wyszedłem o własnych siłach. Sprawdziłem przysiadami czy wszystko działa. Sytuacja przekomiczna. Obsługa karetki ………. . Zabrano mnie na przebadanie i oglądano jako zjawisko paranormalne.
Gdzie jest podpowiedz. Dzisiaj mam sporo lat. Mogę pływać, jeździć na nartach, wiosłować kajakiem, chodzić, wykonywać normalny przeciętny wysiłek. Znam granice. Osobliwy sygnał ostrzegawczy.
Morał jest jeden. Chcesz żyć normalnie, zostań własnym BIOENERGOTERAPEUTĄ.
Pozdrawiam energetycznie Ezoteryk Kosma

Nov 15, 2015

14 listopad 2015 i 15 listopada 2015

Ostatnie słowo o bólu głowy.
Otrzymałem piękny email, w dniu dzisiejszym. Czy został sprowokowany przez teksty powyżej. Oceńcie to Państwo sami. Publikuje go za zgodą i przy aprobacie Pani …….. . Przysparza mi radości każdego czakramu. Czy jest reklamą? Nie ważne. Pisze i opisuje własne odczucia i nie tylko.
Słowa poniżej są perłami ludzkiego życia. Chyba jestem bogatym perło wyławiaczem ……… .
Re: Re: Re: Re: facebook 15 listopada 20:11
Wspomnienia, wspomnienia, wspomnienia....
Nikt mi nie powie, ze ich nie ma:)
Zawsze zastanawiało mnie, jak kobieta zapomina o bólach porodowych. Jak mówi z czasem, tak bolało, ale to nic, już tego nie pamiętam.
A teraz ja sama się zastanawiam jak to jest, jak szybko zapomina się o bólu...
Tylko w moim przypadku to nie były bóle porodowe...
Pisze do Was ponieważ chce Wam o tym powiedzieć. W ostatnim tygodniu przez przypadek przeczytałam od początku do końca coś w rodzaju mojego testamentu rozliczania się z bólami głowy i powiem Wam szczerze pobeczałam się jak bóbr. P
Tak, zapomniałam jaki miałam straszny ból głowy, jak przygniatał mnie do ziemi, jak mną tarzał po podłodze... TAK ZAPOMNIAŁAM.
Podobno do złego się nie wraca, a do dobrego człowiek bardzo szybko się przyzwyczaja. Mogę powiedzieć na własnym doświadczeniu, do dobrego tak:).
To czego doświadczyłam, nie życzę najgorszego wrogowi.
Dało mi to od myślenia. Nawet nie wiecie jaka jestem szczęśliwa, ze on już odszedł.
Żałuje czasem, ze tak późno trafiłam na terapie u bioenergoterapeuty, tylko w moim przypadku nadchodzi coś w ostatnich momentach wytrzymałości... Coś o tym wiem.
W sumie wiecie co, mogę podziękować tylko Panu Kosma i mojej przyjaciółce, która go znalazła.
Ja już do przeszłości nie wrócę, ale to tez moja zasługa;) ostatni etap, moja praca:)
Pozdrawiam ……………………………….

15 listopad 2015

Deszcz uderza rytmicznie o blado szare odcienie parapetu. Za oknem plucha i przeszywające zimno. Pora wilgotnej, deszczowej pogody. Krakowskiego klimatu jesieni. Kapią krople wieczornego h2o.
Pokój zatopiony w półmroku. Miarowe tykanie zegara. Tik, tak, tik. Zapalona świeca podskakuje, syczy, wołając jestem jedynym blaskiem ciepłej przestrzeni. Pokój spowity lekkim światłem. Szelest kartek. Klikanie elektronicznej myszy.
Brakuje tylko kota i odgłosu miauczenia.
Wymiar spokoju dającego natchnienie do opowieści o duchach. Wymiarach dotykających niepewne drżenie ciała ludzkiego. Wyczekiwanie na nowe myśli.
Dusza mieszka w każdym z nas?
Potrafi mówić ludzkim językiem. Zrozumiałym dla naszych szarych komórek.  
Kiedy słyszymy dziwne podszepty, jak je rozumiemy? Odbieramy?  
Skąd płyną?

Zaczynamy się zastanawiać, czy to fikcja, a może prawda. Natura nas wyposażyła w nieprawdopodobne predyspozycje w dniu urodzenia. Wzrastając zacieramy ścieżki prowadzące do szukania dziwnego świata. Dziwny, to raczej nie właściwe słowo. Ten świat jest wokół nas i jest naszą własnością. To my przez strach ciała i rozumu odrzucamy głębokie kontakty ze swoim Ja, i określamy go obcym dziwadłem.

Dzisiaj wieczorną, wilgotną porą opowiem historię jaka mnie spotkała kilka miesięcy temu. Błądząc w świecie Głębokiego Ja, odbyłem z pewną Panią podróż w pierwszy wiek naszej ery. Brzmi bardzo irracjonalnie, ale szczegóły opowieści i wizje stały się zaskoczeniem. 
Wyprawa dotyczy Krakowa. Z początku luźna wizja, potraktowana jako przerywnik w terapii duchowej, stała się niewiarygodnie namacalnym faktem. Pełnym potwierdzeń historycznych. Domyślam się, powiecie Państwo nikt nie opisał jak wyglądał Kraków w pierwszym wieku nasze ery. Fakt, ale są znane pewne szczegóły dotyczące fauny w tych czasach. Relacje opisu wprawiły mnie w osłupienie. Tym bardziej że osoba, która była w transie nie mogła znać takich szczegółów.

Przenosimy się w pradawny Kraków. Wyobraźcie sobie Mili słuchacze rynek krakowski. Szukamy w wizji krakowskiego placu, pustej przestrzeni. Energia szumi, wibruje, otwiera pomost do wymiaru pierwszego wieku naszej ery. Pojawia się obraz.
Błądzimy pośród …….. CDN