Dec 6, 2015

Łańcuch wytrzymał szarpnięcie. Skoczyłem jak strzała w stronę byka zwalniając łańcuch z drzewa. Zwierzak zaskoczony sytuacją stracił ułamek sekundy. Błyskawicznie pozbierał się na kopyta i ruszył w dudniący bieg. Teraz zyskałem 2 sekundy czasu. Za mało na rozplątanie żelaza z ręki. Męska decyzja, ty byczku biegnij w amoku, ja wybieram najgrubsze drzewa i rzucam cię o ziemię.
Ile razy dudniło, drzewa jęczały? Może 20, 30 uderzeń. Kolejne zakleszczenia na drzewie były spokojniejsze. Rodzaj osobliwej tresury. Dopowiem jedno. W ten sposób wytyczyłem tor kierunku wyjścia z lasu. Drogę w chaosie kierunku, ale do góry. On biegał ja hamowałem łańcuchem i dopełniałem grzybowy plecak.
Kiedy dotarliśmy do skraju lasu, wielkimi zakosami trzymałem w ręku luźny łańcuch, a byk stał 10 metrów oddalony. Spokojny i poddany. Mógł uciec. Stał i obserwował. Czas przejścia 200, 300 leśnych metrów, około dwóch godzin. Makabra.

Ktoś powie że bujda. Niestety mam świadków i byłem sławny w uzdrowiskowej miejscowości. Byczy grzybiarz......hi,hi,hi
Myślicie Państwo, koniec opowieści. Nie. Najwyżej połowa dopiero. Hi,HI,HI,HI.

No comments:

Post a Comment