Nov 9, 2015

9 listopada 2015

Jedna uwaga, myśl dopełniająca. Ta relacja wspomnień jest moją perełką. 100 krotnie namacalną opowieścią do sprawdzenia w gąszczu sieci. Uchwyciłem moment entuzjazmu, radości, wdzięczności. Nieprawdopodobna podniebna wibracja. Zastanówmy się, co czuje osoba która zaczyna żyć na nowo.
Ktoś mnie okrzyknie chwalipiętą, robi sobie reklamę. Tak i nie. Powiem krótko. Satysfakcja z wygranej walki w moim wieku, drodze życia jest najważniejsza. Pomoc drugiej osobie to kanon, którego każdy powinien poszukiwać w życiu. Uczucie, które graniczy z cudem człowieczeństwa.
Kurczę blade smażone na ruszcie, życzę każdemu takich chwil na ziemi.
Ruszajmy dalej w to co nas boli.
Intensywna terapia była zapadaniem w sen, budzeniem się, widzeniem kolejnych pojedynczych twarzy i dzwoneczkiem….

Dzwoneczek to było coś bardzo ważnego w pobycie tam, a mianowicie jak mi ściągnęli cewnik, dostałam dzwoneczek, który miał służyć przywołaniem Pani pielęgniarki w momencie mojego parcia na pęcherz……… Pamiętam jeden moment jak dzwoniłam, pielęgniarki przechadzały się po korytarzu, ja bezgłosowo starałam się wołać: SIKU, ale nikt mnie nie słyszał… jak na obrazie Edvard Munch – Niemy krzyk. Będzie on mi towarzyszył przez kilkanaście lat. Przyzwyczaję się do niego, jednak zdarzą się momenty, że będę z nim walczyć………
Usprawiedliwienie.
Była także etapem bez myśli, bez uczuć, totalnym zobojętnieniem. Jak bolało za mocno to był kolejny wcisk w kroplówkę.

Pamiętam, że w tym pokoju był biały sufit… Patrzyłam się w niego. Brak możliwości ruchu, brak siły, powodował, że był to mój stały punkt w momentach przebudzenia. Potem jeszcze bardzo długo wpatrywałam się w niego… Były to już inne pomieszczenia. On stał się takim moim antidotum na tą pustkę zaczynającą się rodzić w momencie powrotu na ten świat……….

Nasze zmagania. Ezoteryka Kosmy i osoby z bólem o nieprawdopodobnej sile.
Rok 2014 pokazuje spokojne oblicze wygranej (tekst z roku 2014).
Są takie chwile w naszym życiu, kiedy nie można przyspieszyć słowa, energii. Mimo, że chcemy napisać kilka zdań, które będą historią cierpienia.
Nagle rośnie niewidoczna ściana, staje się wymiarem nie do przebycia.
Zatrzymują się codzienne słowa, myśli, emocje i wspomnienia.
To codzienność, zmaganie ostatnich tygodni, walka z bólem głowy. Bitwa dwojga ludzi, którzy piszą tutaj słowa opowieści.
Walka, która jest wygraną bitwą
Zwycięstwem nad bólem głowy.
Rok 2015 tylko potwierdza zdarzenia sprzed roku.

Wróćmy do wspomnień.

Przewieźli mnie w nocy. Najlepszy szpital .................
No cóż miałam to szczęście… Pytanie czy to było szczęście. Kiedyś przeczytałam słowa znanego neurologa, który wypowiadał się, że po urazach głowy nie powinno się ratować
ludzi, bo to dla nich męczarnia już do końca życia… Coś w tym jest..

To był etap otępienia, życie z bólem, nie pomyślałam jak mnie odnajdzie rodzina na innym oddziale. Po dwóch dniach poprosiłam pacjentkę obok o lusterko. Nie świadoma mojego stanu, spełniła moją prośbę bez wahania. Moja twarz była inna, …….., oderwana od mojego dawnego świata. Oprócz bólu doszedł jeszcze płacz. Po południu przyjechała moja rodzina, jak co dzień. Codzienne wizyty były dla nich chlebem powszednim, dla mnie pustką.
Pustką było wszystko. Moja mama jak mnie zobaczyła zapytała, co się stało. Sąsiadka
od razu jej opowiedziała o swojej lekkomyślności.
Mama wyciągnęła lusterko i powiedziała K….(imię) zobacz, to nie jest takie straszne,
to zniknie z czasem. Dla mnie brzmiało to jakby mówić do potwora. Moja lewa część twarzy
nie była normalna. Kiedy odzyska dawny swój wygląd?
Nigdy nie zobaczyłam dawnej Siebie. Mój nerw przestał żyć, a blizny zrobiły swoje. Powiedziałem sobie, tam gdzieś głęboko, w zakamarkach duszy, nigdy już więcej nie
spojrzę w lustra.
Spojrzałam dopiero w domu. Wykrzyczałam, … pieprze to jak wyglądam, ważne, że widzę.
To samo powinnam chyba powiedzieć bólowi głowy, że go piep….… ale tak się niestety nie stało, on pokazał co potrafi.

No comments:

Post a Comment