5 listopada 2015
Prysznicowy wymiar. Dwie,
trzy uwagi.
Rozum nie pasuje do zamka, przeszkadza innemu istnieniu?
Wszystko komplikujemy,
sprowadzamy do ziemskiego wymiaru.
Wystarczy lekko pchnąć drzwi i jasność zaświeci. To drzwi wahadłowe,
delikatne i potężnie wibrujące. Kołyszą się, kiedy jesteśmy ufni intuicji.
Lekki oddech i czucie ciepłego powiewu. Uspokojenie połączone z
głębią oczekiwania. Jeden krok do daru
wibrowania w nieprawdopodobnych wrażeniach. Wrażenie ufności i słuchanie.
Jak można uwierzyć skoro mówimy, to nie prawda, nie wierzę. Jakieś
bzdury. Marzymy o kroku w inność, a sami sobie podcinamy skrzydła. Spalamy się
jak upadły anioł. Wybrał płomienie na przekór swojemu przeznaczeniu.
Inność odczuć ciała, dotykanie ducha, dziwnych podpowiedzi jest
naszym czuciowym, przeszłym i przyszłym światem. To podpowiedz dla życia na
ziemi.
Osoby, które doznają podczas seansu wizji, nieprawdopodobnych
wrażeń zadają mi w trakcie pytania. Słyszał Pan co powiedziałam, to jakaś
niedorzeczność. Ja zmyślam? Szamoczą się z wizjami, zaczynają wpuszczać rozum i
niepotrzebnie analizują. Zaznaczam całe spotkanie jest jak rozmowa przy kawie,
momentami pełna uroku, wesołości, śmiechu, ale kiedy dotyka grozy ……… ufffff,
boli.
Moje doświadczenia prowadzą mnie w jednym kierunku, szybkie
pytania i szybkie odpowiedzi. Rozum nie ma prawa uczestniczyć w seansie.
Wszystko musimy zapisać i utrwalić na dyktafonie. Czas analizy dla umysłu
przychodzi po spotkaniu. Wykonując takie wejścia ……., powtarzam pytania
wielokrotnie. Nie daję osobie w transie czasy na zastanowienie. Muszę uzyskać
identyczne odpowiedzi na podobne zagadnienia, rodzaj kontrolnych pytań. Muszę
oddzielić inny wymiar od ziemskich przemyśleń, doświadczeń. Ta metoda
wielokrotnie mi potwierdziła wymiar istnienia ducha. Wymiar istnienia
pozaziemskich przeszłych ścieżek życia. Czy podobnych do teraźniejszego życia?
Dzisiejsza teraźniejszość
jest splątana z przeszłością?
Kontakt z przyszłością to zupełnie inna bajka.
Przemyślenia, hipotezy, twierdzenia, a prysznic tryska wodą.
Na czym skończyłem opowieść?
„….. kąpiel w wannie była akceptowana, nie budziła drastycznych,
niemiłych odczuć”…. . Nie miłe odczucia, bardzo lekko powiedziane.
Wyobraźmy sobie taka sytuacje. Zamykamy drzwi kabiny prysznicowej,
odkręcamy kran natrysku. Uderza w nasze ciało woda, ostry ból. Tnie skórę,
rozrywa mięsnie. Łamie kości. Woda jest pomieszana z silnym blaskiem światła.
Uczucie ostatnich promieni. Cudownych promieni, które pochłania ostra
substancja. Woda i światło jest spotkaniem ostatniej chwili. Odczuciem życia u
progu śmierci.
Brak powietrza. Strugi wody
zamykają płuca, rozcinają wargi. Uderzenie w głowę. Ostatnie chwile świadomości i rozrywający
ból. Wirowanie w strugach wodzy, uczucie
spadania. Głuchy przeszywający trzask, strugi wody tną ostatni raz. Wszystko
rozpada się na 1000 kawałków. Błogość, nic nie istnieje.
Opisałem chwile, strach, myśli, które doprowadziły do
znienawidzenia porannego prysznica. Tęsknota za ostatnim promieniem
wschodzącego słońca musiała utrwalić zapis zdarzenia. Opis jest jedynie
streszczeniem wizji. Całość koszmaru agonii życia, w takich warunkach zapiera
dech.
W następnym wpisie dodam parę słów, celem wyjaśnienia zdarzenia i
dodam drobny bardzo ważny szczegół wizji. Kolor skóry rozdzieranej wodą. Ciemno
oliwkowy. Słoneczny ciemny brąz.
Jak i gdzie nasz wymiar istnienia utrwala takie chwile?
Słowo KARMA jest darem, a może bolesnym spadkiem?
E.K.
No comments:
Post a Comment