Dec 18, 2013

Intesywna terapia................. Strona 12


   Intensywna terapia była zapadaniem w sen, budzeniem się, widzeniem kolejnych pojedynczych twarzy i dzwoneczkiem….

   Dzwoneczek to było coś bardzo ważnego w pobycie tam, a mianowicie jak mi ściągnęli cewnik, dostałam dzwoneczek, który miał służyć przywołaniem Pani pielęgniarki w momencie mojego parcia na pęcherz……… Pamiętam jeden moment jak dzwoniłam, pielęgniarki przechadzały się po korytarzu, ja bezgłosowo starałam się wołać: SIKU, ale nikt mnie nie słyszał… jak na obrazie Edvard Munch – Niemy krzyk. Będzie on mi towarzyszył przez kilkanaście lat.             Przyzwyczaję się do niego, jednak zdarzą się momenty, że będę z nim walczyć………



  Była także etapem bez myśli, bez uczuć, totalnym zobojętnieniem. Jak bolało za mocno to był kolejny wcisk w kroplówkę.

  Pamiętam, że w tym pokoju był biały sufit… Patrzyłam się w niego. Brak możliwości ruchu, brak siły, powodował, że był to mój stały punkt w momentach przebudzenia. Potem jeszcze bardzo długo wpatrywałam się w niego… Były to już inne pomieszczenia. On stał się takim moim antidotum na tą pustkę zaczynającą się rodzić w momencie powrotu na ten świat……….

                                                                                          CDN ..........

No comments:

Post a Comment